napisała: Pani Ela...

GWALIOR 09.02 wtorek


Highslide JS Highslide JS Wczesnym ranem pakujemy się i jedziemy na dworzec autobusowy w Jhansi. Tym razem (nie tak, jak w drodze do gwaliornasi) jedziemy autobusem lokalnym i na krótkim odcinku. Kiedy widzimy autobus, wszystko wygląda bardzo optymistycznie. Do stanu technicznego miejscowych autobusów zdążyliśmy się już przyzwyczaić, nieistotny jest jego wygląd i stopień skorodowania oraz brudu, ważne jest aby nas dowiózł do miejsca docelowego.

W środku prawie pusto, chowamy plecaki do bagażnika, który udaje nam się zamknąć własną kłódką i zadowoleni zajmujemy miejsca siedzące. Autobus stopniowo się zapełnia, jednak kiedy już jest pełny i ma odjeżdżać, Highslide JS Highslide JS wtedy wsiada największa ilość osób. Razem z Piotrem usiedliśmy tuż przy drzwiach co miało pewne zalety, bo mieliśmy wietrzenie i dopływ świeżego powietrza, ale miało też mniej przyjemne strony, gdyż nasze kolana wykorzystywano jako dodatkowe miejsca.

Na moich kolanach usadowiono małe dzieci, które ani przez chwilę nie były wystraszone. Na kolana Piotra, pan postawił torbę i uznał to miejsce tak samo dobre jak każde inne. Autobus (w odróżnieniu do poprzedniego którym jechaliśmy do gwaliornasi) przejeżdżał przez wiele wiosek i był chyba jedynym środkiem transportu dla okolicznych mieszkańców. Highslide JS Highslide JS Przypuszczam, że też był tańszy od poprzedniego, o czym świadczył ścisk, który w nim panował na niektórych odcinkach. Miejscowi którzy razem z nami podróżowali przewozili ze sobą ogromne pakunki, które pan konduktor razem z pomocnikami - ochotnikami cierpliwie układał na dachu. Po drodze mijamy wsie i małe miasteczka. Jest sucha pora roku i wszędzie widzimy dużo śmieci. Wreszcie dojeżdżamy do Gwalioru.

Przewodnik po Indiach, który mamy rekomenduje w tym mieście kilka hoteli, jedziemy do pierwszego z nich gdzie się dowiaduję, że cały hotel jest zarezerwowany na wesele. W drugim, trzecim i kolejnym hotelu dokładnie to samo, wreszcie trafiamy na recepcjonistę, Highslide JS Highslide JS który mówi mi, że na miejsca możemy liczyć tylko w dobrych hotelach, wszystkie inne o niższym standardzie zostały wynajęte dla gości weselnych.

Kierowca wiezie nas do trzygwiazdkowego hotelu Tansen, gdzie dostajemy dwa pokoje po (1700 rupii każdy) i były to najdroższe pokoje na całym naszym wyjeździe. Wokół hotelu rozciąga się mały ogród i Park - rzecz niespotykana w tej części Indii.


Gwalior



Highslide JS Highslide JS Zrzucamy bagaże i udajemy się na poszukiwanie miejsca gdzie moglibyśmy coś zjeść oraz kupić bilety kolejowe na jutro do Delhi. Znajdujemy miejscową mini jadłodajnię, gdzie rodzina sporządza jedzenie, siedzi kilku miejscowych i je, więc uznajemy to jako rekomendację. Wystrój wnętrza nie nastraja optymistycznie, brudno jak wszędzie, ale jedzenie niespodziewanie okazuje się smaczne. (Bardzo mi się podobało, kiedy, zachwycony wizytą w jego garkuchni właściciel, dbając o higienę, brudną szmatą powycierał talerze i podał je nam. Zjedliśmy i nic nie było...) Jedziemy tuk-tukiem do fortu, który bardzo chcę obejrzeć, ale okazuje się, że jest już za późno na zwiedzanie. Oglądamy tylko mury fortecy i podziwiamy jej położenie.

Highslide JS Highslide JS Mając sporo wolnego czasu włóczymy się z Agnieszką i Piotrem po dzielnicy położonej u stóp fortu. Wszystkie ulice zamienione na miejscowy bazar, gdzie handluje się głównie badziewiem, oglądamy miejscowych a oni przyglądają się nam. Brak jest innych turystów, więc stanowimy małą atrakcję.

Po kilku godzinach znajdujemy stare miasto w Gwaliorze a w nim Park z dwoma grobowcami. Grobowiec Mohammada Ghausa (sufickiego świętego) zbudowano w XVI wieku z miejscowego różowego kamienia, zachwyca lekkością i koronkowym zdobnictwem kamienia. Drugi z grobowców też z tego samego okresu pobudowano dla śpiewaka i kompozytora Mian Tansena nazywanego ojcem indyjskiej muzyki klasycznej,jest wykonany w marmurze i ma prostą formę.Highslide JS Highslide JS

Spędzamy tu trochę czasu, bo miejsce wyjątkowo urokliwe. Niestety tak jak wszędzie w Indiach nie ma możliwości aby wygodnie usiąść i nacieszyć się oglądanymi zabytkami. Podczas całego wyjazdu do Indii bardzo brakowało nam takich miejsc, zwykłego stolika ocienionego parasolem z możliwością wypicia kawy lub zimnego napoju.

Jedyną przyzwoitą kawiarnię z tarasem znaleźliśmy w Bhopal nad jeziorem. Chociaż praktycznie codziennie odwiedzaliśmy różne piękne miejsca, to w żadnym nie pomyślano aby zatrzymać na dłużej turystów.

Wieczorem przy myciu znajduję karalucha w łazience, który wcale nie wygląda na spłoszonego, niestety pomimo wysokiej ceny i przyzwoitego wyglądu, nasz hotel jest taki jak inne, w których do tej pory zatrzymywaliśmy się.



GWALIOR 10.02 środa


Highslide JS Highslide JS Rankiem zostawiamy bagaże w recepcji hotelowej i udajemy się na zwiedzanie fortu. Dojście do fortu pozwala na podziwianie wysokich na 10 m murów pobudowanych na skalistym wzgórzu. Mury i bramy wejściowe a także wszystkie flanki mają charakterystyczne żółto - niebieskie wzornictwo, wciąż można podziwiać pochód słoni kwiaty i kolorowe mozaiki na murach.

Do dnia dzisiejszego zachowało się w dobrym stanie kilka pałaców i świątyń. Wchodzimy na dziedziniec aby kupić bilety i w tym miejscu spotyka mnie wielka niespodzianka, miejscowy dzieciak około 10 lat udziela mi wszystkich niezbędnych informacji płynnym południowo angielskim akcentem.

Highslide JS Highslide JS Idziemy zwiedzać XVI wieczny pałac Man Mandir, gdzie zachwycamy się zdobnictwem wewnętrznych komnat i dziedzińców, tworzących tutaj prawdziwy labirynt, w którym kilkakrotnie się gubimy. Natomiast polecane przez przewodnik podziemia nie robią na mnie wielkiego wrażenia.

Obchodzimy całe wzgórze, które obecnie zatraciło pierwotny kształt i charakter, znajdujemy hurtownie, mały zakład pracy i nawet dawne budowle obronne adoptowane na mieszkania. Dochodzimy do dwóch niezwykłych świątyń (Saas Bahu) z XI wieku, które natychmiast przypominają nam swoim kształtem świątynie Khajuraho, Świątynie są zadbane, ogrodzone i pilnowane. W drodze powrotnej oglądamy jeszcze jedną niezwykłą świątynię Teli ka Mandir.Highslide JS Highslide JS Cała świątynia to właściwie dach i kilka rzędów wspaniałych kolumn, jako ściany służą wielkie bloki marmuru połączone ze sobą na dole. Wszystko jest pokryte płaskorzeźbami więc mamy co oglądać. Przy świątyni znajduje się ogromny zbiornik na wodę z wejściem wybudowany częściowo w wydrążonej skale.

Po południu odbieramy plecaki z hotelu i udajemy się do wczorajszej jadłodajni a potem na dworzec. Z informacji dowiaduję się, że pociąg na razie opóźniony jest godzinę. Znajdujemy sobie wolną ławkę przy kasach biletowych i czekamy starając się zabić czas a opóźnienie pociągu ciągle rośnie. Kupiłam bilety na zwykły express i nie jest dla nas pocieszeniem, że super expressy (dużo droższe) też są opóźnione. Highslide JS Highslide JS Czekanie najbardziej uciążliwe jest na peronie, kiedy bez przerwy ktoś podchodzi albo żebrząc albo coś oferując. Wymęczeni docieramy do Delhi około północy i na miejscu orientujemy się, że przyjechaliśmy na inny dworzec. Do hotelu gdzie mamy nocleg trzeba dojechać pół godziny taksówką. W hotelu kolejna niemiła niespodzianka, recepcjonista nie zapisał naszych rezerwacji, na szczęście mieli wolne pokoje.

wróć na początek strony


POPRZEDNIA STRONA

NASTĘPNA STRONA