napisała: ELA

PODLASIE JEST PIĘKNE


Korzystając z pięknej słonecznej pogody wybieramy się w sobotę rano na Podlasie. Jedziemy bocznymi drogami przecinając Mińsk Mazowiecki, ku naszemu zdumieniu droga bardzo dobrej jakości, niedawno remontowana, jeszcze nie ma na niej kolein od dużej ilości tirów podążających tędy na wschód. Highslide JS Highslide JS wybieramy się w sobotę rano na Podlasie. Jedziemy bocznymi drogami przecinając Mińsk Mazowiecki, ku naszemu zdumieniu droga bardzo dobrej jakości, niedawno remontowana, jeszcze nie ma na niej kolein od dużej ilości tirów podążających tędy na wschód.

Pierwszy przystanek robimy przy zamku pięknie położonym nad Liwcem w Liwie. Z zewnątrz bryła zamku i otoczenie nie sprawiają dobrego wrażenia rzuca się w oczy nieład, zaniedbanie i brak koncepcji zagospodarowania pięknej bryły zamku.

Po wejściu do wnętrza okazuje się, że ekspozycja muzealna starej broni z różnych okresów zajmuje jedynie przybudówkę zamkową, natomiast sam zamek jest zamknięty i niewykorzystany. Zdecydowanie nie polecam oglądania muzeum. Highslide JS Highslide JS

Chociaż ekspozycja broni ciekawa, samo muzeum sprawia wrażenie wyjątkowo niekorzystne. Część eksponatów wisi na gwoździach wbitych w ścianę, szyby osłaniające eksponaty przymocowane do ścian prymitywnymi śrubami, same ściany brudne i zaniedbane. O pozostałym wystroju wnętrz nie można napisać nic dobrego, wstyd dla kuratora i instytucji którym muzeum podlega. Po wyjściu z muzeum idziemy nad rzekę i stwierdzamy, że piękne jest położenie zamku a nie jego stan obecny.

Kierujemy się na wschód w stronę Siemiatycz, naszym celem jest Grabarka. W okolicach Drohiczyna robimy postój na skarpie urzeczeni widokiem na rzekę Bug. Nie jesteśmy wyjątkiem, wszyscy kierowcy jadą bardzo wolno, Highslide JS Highslide JS widok wspaniały z góry na meandry rzeki na dole, otoczonej kolorowymi polami i łąkami.

Dojeżdżając do sanktuarium dla wyznawców Prawosławia na Górze Grabarka podziwiamy piękne wioski z miejscowym, świetnie zachowanym budownictwem drewnianym, wtopionym w lasy mielnickie. Cały teren Świętej Góry opasany ogrodzeniem, które dobrze się komponuje z otoczeniem. Pierwszy raz oglądam nową cerkiew Krzyże po odbudowie z pożaru. Jej wnętrze kojarzy mi się natychmiast z północno - greckimi kościołami i chociaż cała cerkiew jest nowa, to doskonale wygląda wokół starych krzyży i pozostałych budynków.

Oglądamy najprzeróżniejszych rozmiarów krzyże wotywne, ofiarne i pokutne,Highslide JS Highslide JS niektóre bardzo stare i spróchniałe inne nowe, na niektórych wiszą wota na innych krzyżyki i prośby oraz dziękczynienia.

Przyglądając się tym krzyżom, których tutaj jest niezliczona ilość, rozumiem dlaczego to miejsce uznawane jest za święte dla wyznawców Prawosławia. Na całej górze jest mnóstwo zieleni w tym wiele starodrzewu. Podziwiamy wspaniałą roślinność i żyjące wśród niej ptactwo. Oglądając wnętrze cerkwi spotykamy siostrę zakonną z miejscowego monasteru, wyganiającą z wnętrza świątyni jaskółkę.

Schodzimy do świętego strumienia aby się obmyć i napić wody.

Zarówno całe sanktuarium jak i jego otoczenie zostało przystosowane dla pielgrzymów i zwykłych turystów. Highslide JS Highslide JS Widzieliśmy osobę niepełnosprawną, która bez trudu poruszała się po terenie. Parking, miejsca wypoczynku i inne udogodnienia dobrze pomyślane i utrzymane. Całość niezwykle urokliwa i zachęcająca do dłuższego pobytu na który niestety nie mamy czasu.

Jedziemy w kierunku Terespola, aby następnie skręcić na południe do następnego sanktuarium tym razem Rzymsko Katolickiego w Kodniu.

Po drodze mijamy Janów Podlaski, miejsce znane w całym kraju ze swojej stadniny koni, więc skręcamy aby zobaczyć co się da.

Cały teren stadniny zagrodzony i dobrze utrzymany. Chociaż mijamy budkę strażnika to po samym strażniku brak śladu. Chcielibyśmy zobaczyć stajnie i Highslide JS Highslide JS mamy nadzieję spotkać kogoś z obsługi kto mógłby nas oprowadzić, ale napotkani turyści rozwiewają te złudzenia.

Stajnie duże i widać, że dobrze utrzymane ale brak kogokolwiek kto mógłby udzielić jakiejkolwiek informacji nie mówiąc o możliwości obejrzenia czegokolwiek.

Na nasze szczęście pogoda piękna, więc oglądamy na pobliskich pastwiskach pasące się konie, najpiękniejszy widok jest na klacze z młodymi. Przy wyjeździe na dużym pastwisku duża grupa różnych koni, wszystkie pięknie wyczesane i błyszczące.

Zatrzymujemy się w miejscowej stołówce na pierogi, czekając na nie obserwujemy zdychającego z głodu kota, który przyszedł pożebrać o jedzenie. Highslide JS Highslide JS Jego stan świadczy jak najgorzej o miejscowych i ich stosunku do zwierząt.

Zjeżdżamy nad Bug, dojeżdżając do rzeki widzimy jej szerokie rozlewiska i wartki nurt. Tegoroczne deszczowe lato sprawiło, że poziom wszystkich mijanych rzek jest wysoki a po dojściu do każdej rzeki dominuje odór gnijącej roślinności.

Kościół w Kodniu to prawdziwa perełka, zawsze kiedy tutaj przyjeżdżam jestem wdzięczna Sapiehom, że pozostawili po sobie taką pamiątkę. Chociaż nie przepadam za kościołami barokowymi to kościół w Kodniu jest dla mnie wyjątkiem.

Wiele razy słyszałam opowieść o księciu Mikołaju z Sapiehów, który w 1631 roku ukradł z Rzymu ten wspaniały obraz dla którego przyjeżdżają tutaj pielgrzymi z całego kraju. Highslide JS Highslide JS Akurat miałam szczęście, obraz odkryty i w całym kościele brak ludzi, mogłam samotnie posiedzieć w ciszy.

Będąc w Kodniu nie sposób ominąć miejscowy przysmak jakim jest żurek "a la Sapieha" serwowany w stołówce Ojców Oblatów. Z żalem stwierdzam, że zabrakło miejscowych sękaczy z których okolice te kiedyś słynęły.

Pamiętam też, że wiele lat temu na rynku kupowałam chleb wypiekany tak, jak ciasto, w dużych formach, kosztował grosze a był wyśmienity, obecnie nie ma po nim śladu. W zamian kupiłam razowe chlebki, polecone mi przez panie sprzedające w sklepie dla pielgrzymów na tyłach zamku Sapiehów.

Niestety były drogie i podłej jakości. Highslide JS Highslide JS Całe otoczenie kościoła i klasztoru przystosowano dla celów komercyjnych, co robi jak najgorsze wrażenie kiedy to oglądam.

Wyjeżdżając z Kodnia oglądamy niezwykły pojazd będący długim wozem drabiniastym ciągniętym przez traktor, na wozie około 30 osób z daleka widać, że doskonale się bawią. Jedziemy wzdłuż Bugu do następnego sanktuarium tym razem prawosławnego w Jabłecznej.

Przed dojazdem do zespołu cerkiewnego skręcamy w lewo i znajdujemy się na niewielkim wzgórzu przed miejscowym cmentarzem. Cmentarz opasany płotem, a wiodą do niego dwie furtki. Na prawej znajduje się krzyż prawosławny na lewej rzymsko-katolicki. Highslide JS Highslide JS Te dwie dominujące na tym terenie religie spokojnie koegzystują na miejscowym cmentarzu. W środkowej alei również wzniesiono dwa wysokie krzyże.

Z cmentarza wychodziła młoda dziewczyna, która wskazała nam gdzie są chowani ludzie w zależności od wyznania.

Zespól cerkiewny i monastyr w Jabłecznej urzeka swoim pięknym położeniem i niezwykłą architekturą. Wydaje się, że czas się tutaj zatrzymał i nadal jesteśmy w XIX wieku. Cerkiew Św. Onufrego ze wspaniałym ikonostasem jest tylko jednym z pięknych elementów całego założenia.

Uwagę zwraca drewniana, Highslide JS Highslide JS kolorowo udekorowana duża chałupa po prawej stronie od wejścia, w której teraz znajduje się wystawa obrazów. Wszystkie budynki, są otoczone i udekorowane niezliczoną ilością wypielęgnowanych roślin. Z prostych elementów architektury krajobrazu jak studnia lub furtka stworzono tutaj prawdziwe dzieła sztuki. Dojechaliśmy do miejsca gdzie najchętniej zostałabym na dłużej i skąd nie mam chęci odjeżdżać.

Poza murem zespołu cerkiewnego znajdują się dwie kaplice, niestety teraz możemy dotrzeć tylko do jednej. Druga kaplica znajduje się nad samym Bugiem i dojście do niej ze względu na wysoki stan rzeki jest niemożliwe.

Zwiedzając cerkiew spotykamy uczestników wycieczki, których dowiózł tutaj traktor z doczepionym wozem drabiniastym. Highslide JS Highslide JS Okazuje się, że są to uczestnicy spływu Bugiem, którzy wracają teraz zwiedzając po drodze najciekawsze zabytki w okolicy.

Kierując się w stronę wioski Jabłeczna zatrzymujemy się przed wiekowym dębem ozdobionym dużą liczbą obrazków, krzyżyków itp. nam podoba się samo drzewo a szczególnie jego wspaniale ukształtowana we wszystkich kierunkach korona.

Kierujemy się na Radzyń Podlaski a potem na Łuków, oglądamy Podlasie w pełnym rozkwicie lata , region niezwykle atrakcyjny dla turystów a mało odwiedzany.

Przejechaliśmy w sumie 480 km, dzięki słonecznej pogodzie, która utrzymała się przez cały dzień mieliśmy wspaniały, pełen wrażeń wyjazd.

wróć na początek strony