Piosenka

Pachniała lękiem i krwią. Musiała być na dwa, trzy dni przed miesiączką. Patrzył na jej białe, drobne, dziewczęce jeszcze ciało, na spowitą jasnymi włosami twarz. Nie spała, odkąd odrzucił z niej kołdrę. Udawała. Poznawał to po nierównym oddechu i ledwie dostrzegalnym zaciśnięciu ust. I po zapachu, tej delikatnej woni lęku i napięcia. Jakby bała się momentu konfrontacji z rzeczywistością i udając sen, starała się tę chwilę jak najbardziej odwlec. Pomyślał, że mógłby teraz zdemaskować jej oszustwo, powiedzieć coś do niej głośno, przybierając ironiczny ton głosu, ale nie zrobił tego. Zatopiony w ustawionym dokładnie naprzeciw łóżka fotelu patrzył na jej skąpane w świetle poranka ciało.