Złodziej

Boję się zegarów. Ich tykanie przyprawia mnie o dreszcz. Ciężkie, uparte, obce, jak zaszyfrowana wiadomość z zaświatów. Albo kroki kogoś, kto przybywa pośród śnieżnej nocy, by cię w nią zabrać. Na plecach ma wór, zakrada się do ogrodu, krąży, krąży wokół domu i choć na razie nie wchodzi do środka, wiesz, że wciąż tam jest. Że czeka. Tyk, tyk, tyk – tup, tup, tup. Nie uciekniesz.